Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Domowe harce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Domowe harce. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 23 czerwca 2015

Miot T - Takie tam formalności i ciekawostki.


No dobra. Szczeniaki w liczbie trzech rosną i przybierają na wadze.
Pomrukują i mymroszą sobie a jak nie, to jedzą a jak nie, to śpią. Jak to szczeniaki.
Dola czuje się świetnie i w końcu po tygodniu zaczęła jeść tak jak się spodziewałem, że jeść będzie, bo wybredna była bardziej niż zwykle. Zwykle zaś jest niespotykanie wybredną suką. No i chyba bardziej niż zwykle docenia gdy ją miziać po listwie. Nie wiem co te pijawki jej robią podczas ssania, ale czuję, że nie będzie zachwycona kiedy im zaczną zęby rosnąć.

Tak czy inaczej do rzeczy.

Na wadze przybierają tak:

Policzyłem też współczynnik inbredu:

Kalkulator przy okazji policzył jeszcze takie cuda:


Co do samych szczeniaków w ich siódmym dniu życia to zdjęć nie mam bo światło dzisiaj do bani i nic nie wyszło. Ale do dzisiaj to wyglądało tak:









No to do rychłego.

P.S. Ponieważ pojawiło się kilka pytań o to kto jest ojcem miotu to, patrz poprzedni post. :-)

wtorek, 16 czerwca 2015

Miot T - czyli Dola, Demon i sezon wyścigowy na torach Europy

Sezon wyścigowy zamierzałem spędzić na torach. Od czasu do czasu jakiś coursing myślałem sobie, ale tory przede wszystkim. Akurat po cieczce Dola miała okazję żeby zrobić licencję torową w Bytomiu, gdzie udaliśmy się w tym celu. Licencja zrobiona można zacząć działać.

Dola jednak troszkę była jakby nieswoja. Pomyślałem sobie: "Szczeniak (Pustułka) w domostwie, może ma ciążę urojoną?". Poszedłem z tym do naszych weterynarzy "Gaja i przyjaciele". Ciąża urojona okazała się jak najbardziej realną taką z pęcherzami płodowymi, których przy pomocy USG naliczyliśmy trzy.

No i tyle byłoby jeśli chodzi o sezon wyścigowy.

Wprawdzie rozważałem możliwość krycia doli w roku 2016, ale widać nie pasował mojej charcicy ten termin, wolała 2015. Na ojca swoich szczeniąt wybrała sobie DEMONA Arcturus. Naszego "Czarnego księcia".
Miałem na ten temat swoje zdanie, ale nie uwzględniła moich wyborów ani delikatnych sugestii podczas wizyt pod Warszawą i w Krakowie.








Co tu dużo mówić. 16 czerwca 2015 roku w dniu swoich urodzin, nad ranem, Dola powiła trzy szczeniaki. Czarnego pieska z białymi znaczeniami i dwie suczki białe w czarne łaty.
Więcej napiszemy jak będzie o czym. Na razie szczeniaczki nowo narodzone jak to szczeniaczki. Małe, śliczne, ślepe, głodne i senne non stop.

środa, 26 czerwca 2013

Motywator

Są takie momenty kiedy siedzę w pracy i najchętniej, delikatnie mówiąc, bym wyszedł.
Ciężko jest utrzymać motywację na odpowiednim poziomie. 
Ja załatwiłem sobie taki, motywator za niewielką cenę.
Mój motywator wysyła mi na skrzynkę np. takie obrazki:



czwartek, 20 czerwca 2013

Zabawy na ośce.

Lila to najlepsza psiapsiółka Doli. Przy całej brawurze i żywiołowości zabaw, nigdy nie zadały sobie choćby tyle bólu żeby wystarczyło na skowyt (odpukać). Dola i Lila uzupełniają się znakomicie. Dola czerpie z pewności siebie Lili, która nie unika konfrontacji. Lila wraca z Dolą gdy zagonią się za daleko za jakimś przechodzącym za ogrodzeniem psem. Dola pilnuje, by Lila nie ustawała w treningu szybkości. Lila uczy Dolę w szlachetnej sztuki uników i zwinności a jej trików nie powstydziłby się niejeden zając.









wtorek, 16 października 2012

Wstęp do kasiarstwa.

Krok pierwszy w kierunku tego romantycznego zawodu zrobiony. Drzwi zamknięte nie są już zamknięte, w końcu przecież od tego jest klamka żeby je otworzyć. Jeszcze tylko kilka szczebli doskonalenia typu: gałka przekręcana, obsługa domofonu i bezinwazyjne otwieranie zamka magnetycznego a będę musiał nabyć komplet wytrychów i stetoskop.

poniedziałek, 15 października 2012

Jajko na śniadanie z dokładką.

W zeszłą środę na śniadanie mieliśmy jajka. Ja dwa sadzone dobrze wysmażone z żółtkiem płynącym. Dola jedno z lekko ściętym białkiem i żółtkiem na surowo jako dodatek do swoich serc gotowanych w sosie własnym z marchewką i płatkami owsianymi.
Kiedyś czytałem chyba w jednym z starych artykułów na stronie Arcturusów jak to chart bez szkody dla zastawy potrafi ciasto spałaszować do wystygnięcia pozostawione w miejscu niedostępnym - wydawałoby się.
U mnie były jaja. W misce głębokiej na środku zastawionego słojami pustymi i z przetworami, talerzami, dzbankami i różnymi różnościami, które w kuchni letniej potrafią na stole się znaleźć jaj było 10. Trzy zjedliśmy na śniadanie. Po dwu godzinach odebrałem telefon z informacją, że zostały 2, słownie dwa.
Bilans szkód - nieznany, rozbite naczynia, rozsypane produkty i bałagan Augiaszowy musiał zniknąć w jednym z równoległych wymiarów. Jak trzy i pół miesięczna suka charta polskiego zjadła pięć niewykltych kurzych pomiotów nic nie zrzuciwszy ani nie zbiwszy pozostanie jej smaczną tajemnicą. A jedyne ślady wydarzenia, to brak jajek i ... puste skorupki.