poniedziałek, 15 października 2012

Jajko na śniadanie z dokładką.

W zeszłą środę na śniadanie mieliśmy jajka. Ja dwa sadzone dobrze wysmażone z żółtkiem płynącym. Dola jedno z lekko ściętym białkiem i żółtkiem na surowo jako dodatek do swoich serc gotowanych w sosie własnym z marchewką i płatkami owsianymi.
Kiedyś czytałem chyba w jednym z starych artykułów na stronie Arcturusów jak to chart bez szkody dla zastawy potrafi ciasto spałaszować do wystygnięcia pozostawione w miejscu niedostępnym - wydawałoby się.
U mnie były jaja. W misce głębokiej na środku zastawionego słojami pustymi i z przetworami, talerzami, dzbankami i różnymi różnościami, które w kuchni letniej potrafią na stole się znaleźć jaj było 10. Trzy zjedliśmy na śniadanie. Po dwu godzinach odebrałem telefon z informacją, że zostały 2, słownie dwa.
Bilans szkód - nieznany, rozbite naczynia, rozsypane produkty i bałagan Augiaszowy musiał zniknąć w jednym z równoległych wymiarów. Jak trzy i pół miesięczna suka charta polskiego zjadła pięć niewykltych kurzych pomiotów nic nie zrzuciwszy ani nie zbiwszy pozostanie jej smaczną tajemnicą. A jedyne ślady wydarzenia, to brak jajek i ... puste skorupki.