poniedziałek, 18 listopada 2013

Lato jesieni

Lato jesieni ustępując nie poddaje się łatwo.
Najpierw daje jej liście złotami pociągnąć
I powietrza nasycić wonią plonów z pól zebranych.
Światła broni długo.

Nie odda lekko całej zieleni
Słońca nie strąci w zmierzchy zbyt wcześnie
Nie pozwoli chłodami trząść spacerowiczów,
Włóczykijów i trampów.

Lecz w końcu, cóż robić?
Trzeba się dać za sobą stęsknić,
Szarugą i słotą dać nas podręczyć
I ciemnością zakurtynić dzień.

Dola

piątek, 15 listopada 2013

nie-złota jesień

Kiedy jesień już nie złota,
Gdy dzień krótki jak ogarek,
Świeczki co się ledwo nad horyzont wznosi.
My niezmiennie eskapady nasze lotne,
susem raźnym odbywamy.
Księżyc, druh i psotnik
posrebrzanym blaskiem złudnym, 
pole cieni przyobleka pełne.
W takim białym cieniu przemknie
nam przed nosem i żyrafa 
choć widoczna to niezauważona.
A my chyżo, w gon!
Za zjawami, których pole pełne przecież.

Po powrocie z takich harców,
Ja położę się, Ty przy mnie siądziesz
I z pod powiek wpół-przymkniętych
za żyrafą wciąż, przez pole, będziemy pędzić.
 
Untitled

środa, 26 czerwca 2013

Motywator

Są takie momenty kiedy siedzę w pracy i najchętniej, delikatnie mówiąc, bym wyszedł.
Ciężko jest utrzymać motywację na odpowiednim poziomie. 
Ja załatwiłem sobie taki, motywator za niewielką cenę.
Mój motywator wysyła mi na skrzynkę np. takie obrazki:



czwartek, 20 czerwca 2013

Zabawy na ośce.

Lila to najlepsza psiapsiółka Doli. Przy całej brawurze i żywiołowości zabaw, nigdy nie zadały sobie choćby tyle bólu żeby wystarczyło na skowyt (odpukać). Dola i Lila uzupełniają się znakomicie. Dola czerpie z pewności siebie Lili, która nie unika konfrontacji. Lila wraca z Dolą gdy zagonią się za daleko za jakimś przechodzącym za ogrodzeniem psem. Dola pilnuje, by Lila nie ustawała w treningu szybkości. Lila uczy Dolę w szlachetnej sztuki uników i zwinności a jej trików nie powstydziłby się niejeden zając.









wtorek, 26 marca 2013

Doli pierwsze susy w oficjalnym treningu.

23 marca 2013 w Mechlinie odbył się trening coursingowy zorganizowany przez Coursing Poznań Team.
Pierwszy oficjalny dla Doli ponieważ skromną i w dalszym ciągu doskonaloną wersję sprzętu do ciągnięcia wabika zbudowaliśmy w domu już w tamtym roku i puszczaliśmy Dolę w pogoń za sztucznym kotem na naszej za wąskiej działce.


wtorek, 19 marca 2013

XVIII MIĘDZYNARODOWA WYSTAWA PSÓW RASOWYCH W KATOWICACH

Dziękuję wszystkim, którzy podczas katowickiej imprezy znaleźli chwilę żeby ze mną porozmawiać, poradzić i podpowiedzieć a przede wszystkim wytknąć błędy, które w swej zieloności popełniłem.

20130317 W.P.Katowice Inrntnl 001 from Piotr Strózik on Vimeo.

20130317 W.P.Katowice Inrntnl 003 from Piotr Strózik on Vimeo.

20130317 W.P.Katowice Inrntnl 004 from Piotr Strózik on Vimeo.

Do zobaczenia.

środa, 6 marca 2013

W Gorcach.



Na całe szczęście nie cała Polska pokryta jest parkami, takiej czy innej maści.
Dane nam się było wyrwać na kilka dni w Gorce. Miejscowość, którą odwiedziliśmy to Zasadne i jest tak szczęśliwie położona, że zachodzące słońce kładzie cień Gorca na domach wioski.
Serdecznie nastawieni mieszkańcy sami nieżadko zarażeni pisą pasją (nie mylić z fanatyzmem), ciekawie zagadują kiedy wędruje się to tu, to tam, lub po prostu pozdrawiają.
Bardzo polecam, jeśli ktoś ciekawy jest szczegółów zapraszam do kontaktu, chętnie odpowien na pytania dotyczące logistyki na miejscu i zakwaterowania.
Zapraszam do galeri zdjęć z wyjazdu - wystarczy kliknąć na zdjęcie powyżej.

środa, 6 lutego 2013

Normalnie lubię poranki.

Drażnią  mnie niedzielne poranki tej zimy.
Nawet nie dlatego, że wystrojeni jak na kilkumiesięczną wyprawę do tajgi przyjeżdżają na wszędołażych ciężkich kołach, kwadratowych terenowych samochodów myśliwcy drogą asfaltową i parkują grzecznie przy drodze łączącej, trzy-stumetrowym odcinkiem ze sobą dwie wsie przytulone do 50 000 miasta. Każdy ma swój sposób na to żeby się polansować. Jeden usiądzie do obiadu w białej koszuli, drugi wyjdzie do kiosku w tweedowej marynarce z łatami na łokciach, inny ubiera się w moro kiedy tylko ma okazję. Nie moja to rzecz perorować o stylach.
Oni musieli wiedzieć gdzie jest zwierzyna.
Nie dlatego też, że robią taki rwetes gardłami miejscowych żuli, którzy do tego jeszcze tłuką w co popadnie starając się z byle-kąd wypłoszyć co-się-da. Gdyby, którykolwiek z tych zawodowych naganiaczy czy wielkich łowczych zadałby sobie trud spaceru wiedzieliby, że nie trzeba drzeć japy jak opętany, bo zwierzyna, której tak łakną ich tryskające testosteronem pory, pasie się grzecznie i odpoczywa w tych samych zawsze w tej okolicy miejscach.
Drażni mnie to, że owacy obywatele mogą zjawić się niedzielnym przedpołudniem po nie-za-wczesnym śniadaniu na  moich dziadków, odkąd pamięć sięga, ziemiach i pruć do czego popadnie, bez zapowiedzi, bez kartki puszczonej po wsi od sołtysa, bez nawet odręcznie wypisanej kartki przy sklepie.
A ja z Dolą spacer skracamy, bo przecież nie wiem co oni tam na śniadanie spożywali i czym przepijali.

Ale ja się nie znam. Hmm, może warto byłoby się zapoznać żeby człowiek wiedział o czym pisze i co go tak naprawdę drażni? Chyba postaram się o przyjęcie na staż kandydacki do PZŁ.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Struna

Spacery zimowo-wiosenno-zimowe ostatnio dostarczyły kilku okazji do spotkania z sarnami a nawet i to jest ewenement w mojej okolicy z zającem! Sarny są dużo bardziej wdzięcznym obiektem do podziwiania. Jeśli stanie się i po prostu na nie gapi to one po prostu się gapią i można tak przez długi czas. Pewnie, że potem wystarczy się ruszyć choćby i w przeciwnym do nich kierunku a one jakby sam Czort je gonił pomkną w kierunku mniej lub bardziej określonym i tylko dla nich sensownym.
Zając tak stał i gapił się nie będzie, przynajmniej nie był-się-gapił. Wyfrunął spłoszony z zakrzaczonego pola jak ścigacz poduszkowy i po mniej więcej dziesięciu sekundach znikał gdzieś 300 metrów dalej w wierzbowym gąszczu.

"Ja nikogo się nie boję! Choćby niedźwiedź... to dostoję" 
Polska ma już siedem miesięcy i zaczyna pokazywać charakterek. Już nie tak po szczenięcemu patrzy się na przodków swoich śniadania i objady. Już nie z podniesioną zdziwieniem głową patrzy na kury ciocine. Teraz głowa jest wyciągnięta w linii łopatek a struny tylnych ud drgają do rytmu łowczego instynktu. I widzę w jej oczach wyrzut, jakby chciała powiedzieć "Naprawdę nie rozumiem! O co Ci chodzi? Dobra kurka, puść to Ci ją przyniosę, nawet nie zdążysz powiedzieć "kukuryku!"".
A ja stoję obok i wiem, że smycz musi trzymać, Polska musi zostać na miejscu, że muszę ją powstrzymać a powstrzymawszy za ten tród pohamowania żądzy muszę ją nagrodzić. I sam też na nagrodę zasługuję, bo i mi "gra muzyka".