Październikowe pogróżki zimy w tym roku obsypały nasz świat pierwszym śniegiem w życiu charcicy. Słońce nie szukało jednak schronienia za chmurnymi pierzynami, w pole więc!
Spacer w towarzystwie Węgra, jak zwykle zresztą, obfitował w gonitwy. Tym razem jednak coś się zmieniło. Pierwszy raz miała okazję puścić się w gon za nie-psem.
Wprawdzie dwa dorosłe, wypasione zające wyskakujące z szuwarów starorzecza doliny Warty, nie miały problemu z osiągnięciem schronienia w pobliskich zagajnikach to okazja do pościgu była wyborna. Dla mnie była to sposobność do sprawdzenia postępów w opanowaniu i posłuszeństwie, które staram się wpoić Polskiej. Potrzebujemy więcej prób. Choć tę zaliczyła to w skali oceniam ją na staromodną "4".